Archive for Listopad, 2011


„Prostych słów się boi największy nawet twardziel
Proste słowa z gardła nie chcą wyjść najbardziej
Mówią że mnie kochasz i że mną nie wzgardzisz
Prawdziwa moja miłość nazywa się ajrisz
Nazywa się ajrisz”

T. Love „Ajrisz”

Przyznam się, że pomimo feministycznych ciągotek cenię wysoko męską prostotę myślenia. Prostota bowiem jest najlepszym rozwiązaniem. Można by nawet pokusić się o nazwanie jej genialnym posunięciem. Wszystko zaczyna się od mojej obserwacji, że do mężczyzny trzeba mówić jego językiem, pozbawionym górnolotnego, popularno- naukowego i alegorycznego słownictwa. Zdania wielokrotnie złożone również odpadają. Ma to swoje minusy, jednak najistotniejszą zaletą, przysłaniającą wady, jest Dobra Komunikacja. Jeśli w pełni opanuje się język prostych słów można rozmawiać bez niedomówień, niezrozumiałości a co za tym idzie późniejszych kłótni, fochów itp. Warto zauważyć, że  czasem w gronie męskim prostota przekłada się na merytorykę, która  schodzi do poziomu prymitywizmu. Obserwatorka jest wtedy świadkiem wymiany zdań najczęściej na tematy fizjologiczne i fizjonomiczne. Przez chwilę jest to zabawne, później stają się to nużące a na koniec obrzydliwe. 😉  Wracając jednak do tematu. O ile łatwiej byłoby w komunikacji miedzy kobietami a mężczyznami, gdyby te odrzuciły umiejętność nadpisywania i dopisywania zbędnych kontekstów i interpretacji. Ja wiem, to marzenia nierealne, ale jest to kwestia do przemyślenia. Warto spróbować.

 

Forever alone?

O tym, że technologia przejmuje władzę nad człowiekiem, słyszymy zewsząd. Że zmienia nas, to wiemy. Pytanie czy jesteśmy tego świadomi. Przykład dzisiejszy, nawet z własnego podwórka.

Młoda rozmawia przez telefon z Największą Kochaną Wariatką. W którymś momencie reaguje na wypowiedź koleżanki słowem „lol”. No i dało mi to do myślenia. Bo właściwie to dlaczego się po prostu nie zaśmiała? LOL czyli Laughing Out Loud to nic innego jak głośne zaśmianie się, w wersji dla komunikatorów internetowych. A ona.. nic. Jak komputer, którego używa do wysyłania emotek swojej NKW. Przykłady z rozmów, gdzie namiętnie pada OMG, WTF, facepalm, poker face itd. są tysiące, jeśli nie miliony. To tak jakbyśmy pozbywali się swojej mimiki i upodobniali do androidów nie mogących okazać uczucia. Oby tylko nie nastąpił paradoks,  w którym używanie skrótów (by więcej powiedzieć) nie wyeliminowało samej mowy. Bo czy wtedy nie stalibyśmy się- ofiarami naszego ubogiego języka – Forever Alone?