Tag Archive: wyobraźnia


Koniec psot!

Szczerze mówiąc, gdy piszę kolejne wyrazy ogarnia mnie coraz większy lęk przed następnym słowem. Bo to co zamierzam dziś opublikować jest dla mnie wyjątkowo ważne. To spowiedź najszczersza, to rozliczenie z dzieciństwem. Obawiam się, że jeśli zamknę słowami pewien rozdział, już nie będę mogła do niego wrócić. Być może w ostatniej chwili zawaham się i nie postawię kropki na końcu zdania. Ale od początku!

Od kilku dni współlokatorkę mogę nazywać Panią Magister. W chwili refleksji nad lampką czerwonego wina wypowiedziała ważne i jakże niespodziewane zdanie: Ojej, to już nie mogę mówić na siebie studentka? Już… nigdy? Hmmm…Nie to oczekiwałam usłyszeć. Raczej to byłoby coś w stylu: Mam już skrót mgr przed nazwiskiem, teraz to już tylko do pracy! Wtedy to uświadomiłam sobie jak szybko czas potrafi zlecieć, pięć lat minie nim się obejrzysz. Pomyślałam sobie: Ona już kończy okres studiów, ja dopiero go rozpoczęłam. Coś jednak kuło mnie w środku. Coś nie pozwalało spokojnie uczyć się. To była świadomość, że i ja niedługo muszę zamknąć pewne drzwi za sobą. Wtedy to zbiegiem okoliczności trafiłam na trailer nowej i ostatniej części Harry’ego Pottera. Już wiedziałam czym ten film dla mnie będzie.

zanim zaczniesz czytać- posłuchaj ze mną

Bo to nie tylko wielomilionowa produkcja kończąca sagę przygód o czarodzieju. To kropka ( lub raczej wykrzyknik) na końcu mojego dzieciństwa.
Pamiętam dzień, gdy mój brat przyniósł z biblioteki książkę (drugą w życiu, zaraz po Pies, który jeździł koleją). Już wtedy zaczynał się boom w Polsce na Harry’ego. Lektura zajęła mi parę godzin. Finałowe starcie z Voldemortem o Kamień Filozoficzny czytałam przy świetle latarki pod kołdrą, w obawie przed matczyną troską o zdrowy sen. Całą noc nie zmrużyłam oka tuląc do piersi (słabo jeszcze wtedy zarysowanej ;)) pierwszy tom.
Znalazłam to, czego szukałam. Od tamtej pory byłam z Harrym i jego przygodami nierozłączna. Coroczne oczekiwanie na kolejną część odnosiłam do rangi rytuału. Przypominałam sobie treść, by móc świadomie i rozumnie czytać następną książkę. Plan przetłumaczyłam na plan czarodzieja i tak oto chemia stała się eliksirami, przyroda zielarstwem itd. Śmieszne? Może i tak,  jednak dla mnie było to rozwijanie wyobraźni, tworzenie świata, w którym czułam się jak ryba w wodzie, kreowanie pragnień i swojego charakteru. Każdy element czarodziejskiej rzeczywistości wyzwalał we mnie masę emocji, działał na wszystkie zmysły, uruchamiał te, o których nie miałam pojęcia.

Harry sprawił, że dzieci wróciły do książek, zaczęły mówić niezrozumiałym dla dorosłych językiem,strugały sobie różdżki z gałęzi i znały na pamięć nazwy smoków. Dorastały z czarodziejem, uczyły się empatii, mogę śmiało powiedzieć, że życia- postacie umierały, dokonywały trudnych wyborów, kochały i nienawidziły. Mimo, że posługiwali się magią… były takie jak my.
I ja zakochałam się! Najpierw w Harrym, potem byłam wierna do śmierci Syriuszowi. Wszystko co nosiło na sobie znamiona Pottera musiało zostać przeze mnie skrzętnie spreparowane w koszulki i pochowane w ogromnych segregatorach.Nadałam swym przyszłym synom imiona Jamesa i Syriusza. W snach dosiadałam Hardodzioba, miałam własną różdżkę z niezwykłym wkładem, ujarzmiałam kolczastego norweskiego smoka. Byłam dumna z tego, że jestem częścią tego niezwykłego świata. Nawet teraz, po siedmiu latach, mam czasem skojarzenia z magią. Opustoszały kampus uniwersytecki był opustoszałym Hogwartem. Zmagania z obowiązkami i oczekiwaniami wobec siebie podobne były do meczy quidditcha. Tęsknię za tymi czasami, gdy nic nie było w stanie mnie oderwać od książki.

Cieszę się, że siostra idzie w moje ślady. Czyta serię, pyta, sprawdza mnie, rozmyśla nad tekstem i wdaje się w dyskusje. Bałam się i boję się, że z wejściem do kin ostatniej części mój świat dzieciństwa zamknie za sobie nie drzwi a wrota Azkabanu. I nie pozostanie mi już wtedy nic innego jak wypowiedzenie słów: Koniec psot!

Nim jednak postawię (albo i nie) kropkę na zakończenie, chciałabym wybrać się z Wami w retrospekcyjną podróż. Zacznijmy od pierwszej części: Harry Potter i Kamień Filozoficzny

 

Harry Potter i komnata Tajemnic

Harry Potter i Więzień Azkabanu

Harry Potter i Czara Ognia 

Harry Potter i Książe Półkrwi

Harry Potter i Insygnia Śmierci

Mam nadzieję, że wytrwaliście do samego końca tego wpisu. Podczas przeglądania trailerów wpadłam na to, że od niedawna mam własnego patronusa. Liczę na to, że utrzyma on we mnie wiarę w świat Harry’ego Pottera.

Expecto Patronum!

 

Dziś jestem piratką! Zwą mnie kapitan Meg Rudowłosa i pływam swą Zdewastowaną Łajbą po wodach oceanów. Mój kierunek to kraniec świata i nieśmiertelność! Walczę wyszczerbionym rapierem z admirałem Jego Królewskiej Mości na maszcie karaki Santa Ana o złoto, które przepiję słodkim rumem spijanym z piersi hożej dziewoi. Potem zawinę do najdalszego portu, by zdobyć mapę do skarbu Blackbearda, którego strzeże straszny kraken! Niestraszne mi bałwany morskie, sztormy, szkorbut załogi czy hak zamiast lewej dłoni! Aj aj lądowe szczury!

Powiedz mi co działa na Twoją wyobraźnię? Nie, nie… zostawmy Czarną Krostę w spokoju. Bez podtekstów. Która piosenka ostatnio zwichrowała Ci myśli? Zamknąłeś oczy i przeniosłeś się w całkiem inny świat? Albo książka!  Nie wystarczył Ci epilog,  Twoja wyobraźnia podsuwała setki obrazów? To może chociaż film? Czy pamiętasz jakiś szczególny moment, który prześladował Cię na różne sposoby?

Zastanawiałam się co zabija wyobraźnię i kreatywność. I mam dwa źródła. Jedno z nich to internet i telewizja. Nic nowego nie odkryłam, prawda? Zbyt długie przebywanie w sieci/ przed telewizorem zobojętnia nas i spłyca. Wszystko podane na tacy, w płynie, by nie męczyć się z gryzieniem. Nadmiar obrazów. które nie zmuszają do pytań. Obfitość informacji, których nie umiemy selekcjonować- wszystko wydaje się takie ważne ( a jednocześnie bezużyteczne). Łatwy dostęp do miliona aplikacji, możliwości tak na prawdę nas zamyka na świat. Z lenistwa popadamy w rutynę, zaczynając podróż po internecie od przeglądu Facebooka, Demotywatorów, NK, poczty, ew. kilku for internetowych i skrzynki pocztowej. I kończymy ją na tym. Globalna wioska? Wioska na pewno, ale już chyba nie globalna. Znów stwarzamy sobie granice i złote klatki. Standard już.
Drugim źródłem śmierci kreatywności jest wiedza.

Okazuje się, że wraz z gromadzeniem większej ilości wiedzy na dany temat szablony myślenia stają się coraz sztywniejsze. Bo bardzo trudno jest wyjść poza to, co się wie, i zarazem myśleć niestandardowo. Profesorowie często zamykają się w schematach.

Zjawisko określane mianem „przekleństwa wiedzy” oznacza to, że ekspert w jakiejś dziedzinie często nie jest w stanie wyobrazić sobie, że mógłby nie wiedzieć, co zrobić w zakresie swej specjalizacji. (…)

– Szukajcie „ludzi renesansu”. Niech ktoś, kto nie zajmuje się bezpośrednio daną dziedziną, przyjdzie i powie „król jest nagi” – doradza Rabe. Sam Albert Einstein, ikona wszechczasów w nauce, przyznał, że wiedza zabija wyobraźnię

źródło: http://wiadomosci.nf.pl/News/10363/Klatwa-wiedzy-zabija-kreatywnosc/kreatywnosc-efekrywnosc-zarzadzanie-wiedza/

Człowiek renesansu. Ni mniej, ni więcej tylko humanista. Przynajmniej ja tak to widzę. Ktoś otwarty na człowieka ( z wszystkimi jego osiągnięciami, możliwościami, światem jakim stworzył, całą naturą ludzką) może się nie bać braku wyobraźni. Wszystko jest człowiekiem i człowiek jest wszystkim, a skoro tak jest to wyobraźnia ma pole do popisu.
Podobno matematyka pozwala na szaleństwo kreacji. Nie rozumiem tego, dla mnie jest zbiorem utartych schematów. Znam co prawda coś takiego, jak choćby obiecująco mówiąca teoria chaosu. Niestety… bezwzględna matka nauk (tfu!) potrafi okiełznać, nazwać i zamknąć chaos w ramach. I tak twórczy chaos pozostaje poszatkowany, równo podzielony i powkładany do osobnego słoiczka, pudełeczka, szuflady, szafy, pokoju…

Czy znalazłam lekarstwo na moją wyobraźnię? Odpowiedź prosta i banalna: Oczywiście, że tak! To muzyka, dźwięk, wibracja w uchu.
L. powiedział coś co zapadło mi głęboko: Maluj dźwiękiem. Nie wpadłam wcześniej na tak fantastyczny pomysł! Tyle razy wystarczyło w ciszy dostrzec cień dźwięku, by powstał cały obraz. Kropla melodii, by dopisać całą historię.

A Ty jaką stworzysz opowieść do tego? Uwaga! Zamknij oczy!

O tym jak zwykły chodnik zaczyna do mnie mówić językami narodów  następnym razem.

Ahoj!