Category: Film


W momencie gdy źródła milkną a dowody zostają podważone, dziennikarz już wie, że jest na przegranej pozycji w procesie przeciwko wpływowemu biznesmenowi. Zwłaszcza, gdy zarzuca mu się , że ma lepkie i pełne krwi ręce. By nie zaszkodzić własnej gazecie, Millenium, Blomkvist odsuwa się od działalności w oczekiwaniu na wykonanie wyroku. Niespodziewanie pojawia się u niego Frode, adwokat seniora rodu Vangerów i jednocześnie prezesa rodzinnego koncernu. Proponuje mu dowody na brudną działalność Wennerströma w zamian za odświeżenie i próbę rozwiązania makabrycznej zagadki sprzed 40 lat. Blomkvist nie jest świadomy w jak zawiłą i pełną rodzinnych sekretów sprawę się wplątuje. Na szczęście, pomoc  pojawia się w postaci… aspołecznej i nonkonformistycznej researcherce Salander. Bo jak się okazuje z czasem, niejedno morderstwo wiąże się z zaginięciem Harriet Vanger.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania ostatniego bestsellera wśród kryminałów. Mowa o pierwszym tomie trylogii „Milenium” Stiega Larssona. Wciągająca książka, który gwałci wszystkie Wasze zmysły i zwoje mózgowe. Nie sposób bowiem przestać myśleć o poczynaniach Blomkvista i Salander. Dla wszystkich tych, którzy wolą obejrzeć film polecam gorąco szwedzką ekranizację. I choć na ekrany kin wchodzi „Dziewczyna z tatuażem” Fincha, to namawiam Was na europejską adaptację. Ta książka jest oparta na rzeźnickiej surowości, posępnym i chłodnym charakterze Północy, krystalicznej czystości morderstwa. Napięcie buduje się poprzez prostotę a jednocześnie genialność oraz przywiązanie do detalu.  Nie ma tu miejsca na arcypiękne kobiety, szybkie samochody i efektowne pościgi czy eksplozje. Mimo to, nie braknie wciągających momentów, serwowanych gęsto i często jak ze szwedzkiego stołu.

Millenium. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet – Stieg Larsson

Millenium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet– Niels Arden Oplev, 2009

Historia.

Nie jestem fanatyczką, molem ksiąg historycznych, kronik czy rękopisów (choć ciekawą publikacją nie pogardzę- tu proponuję serię książek Imprimatur Rity Monaldi & Francesco Sortiego)  jednak uważam, że każdy choć w minimalnym stopniu powinien znać historię zarówno Polski, Europy i świata. I nie po to, by  bajerować dziewczyny na imprezie tekstem  „Wiesz kotku, co się wydarzyło w 1660 roku na terenie Rzeczpospolitej?” (swoją drogą…kompletny absurd) lecz po to, by pokochać to co ma się najdroższe- kraj.
Poleciało patosem? Zauważ drogi przyjacielu, że jesteś u siebie. Tak właśnie.Żyjesz w swoim kraju, mówisz własnym językiem. Siedzisz na swoim krześle, przy swoim biurku i pochłaniasz swoje ziemniaki z własnym kotletem Czy zauważyłeś, że każde swoje i własny trzeba zamienić na polkie/polski i wolne/ wolny?  Jednak gdy spytałbyś się rodziców czy dziadków o przeszłość na pewno nie usłyszałbyś o świecie jaki istnieje dzisiaj. Warto zainteresować się historią, by wyciągać wnioski i uczyć się na błędach, oby jak na mniej swoich. Hegel mówił tak: We learn from history that we do not learn from history. I to jest wystarczający powód by sięgnąć po jakikolwiek materiał naukowy.

Sztuka i media wychodzą naprzeciw oczekiwaniom. Zapomnij o nudnych, przepełnionych żalem i smutkiem filmach.
W poniedziałek 13. grudnia przypominano nam o wprowadzeniu stanu wojennego 29 lat temu w Polsce .  Z tej okazji TVP wyemitowała dokument „Beats of freedom- zew wolności” czyli o walce ze systemem nie tylko za pomocą strajków, marszy itd. ale również muzyki. Znaleźli się jednak Kluczem w filmie były narodziny epoki polskiego rocka- twórczości takich jak Perfect, Kult czy Brygada Kryzys. Jarocin. Źródło muzyki rebeliantów  i wolności pojmowanej całkiem inaczej.
Film jest przeznaczony głównie do odbioru zagranicznego- stąd pierwszy człon tytułu, narracja Chrisa Salewicza- zagranicznego dziennikarza muzycznego pochodzenia polskiego. Produkcja obfitująca  w wywiady z polskimi artystami, dziennikarzami, które odkrywają niejeden sekret tamtych czasów.
Jeśli chcesz wiedzieć co ma do powiedzenia Jurek Owsiak, Kora, Zbigniew Hołdys, Kazik, Muniek Staszczyk czy Marek Niedźwiecki o rockowym starciu z władzą Jaruzelskiego, ta propozycja jest ewidentnie dla Ciebie.

Co jeszcze przygotowałam? Wolność dalej na tapecie.
Królik po berlińsku. Jakbyś przedstawił za pomocą kamery historię muru berlińskiego? Perspektywa królików jest niesamowicie pociągająca. Zdumiewające spojrzenie na mur berliński, berlińczyków,a co najważniejsze- pozycji człowieka w  anormalnym systemie totalitarnym. Początkowa enklawa – raj na ziemi dla kicających nie zapowiada makabrycznego więzienia. Zadowolone króliki nie zauważają, że to tylko pozorny świat idealny. Kolejna Utopia. Bartosz Konopka zmusza nas do myślenia abstrakcyjnego, czasem absurdalnego. Bo czasem i takiego spojrzenia trzeba, by zrozumieć świat. Polecam gorąco.

Film „Królik po berlińsku” znajdziesz tutaj.

 

ScarlettOh, Rhett! Please, don’t go! You can’t leave me! Please! I’ll never forgive you!

Rhett Butler: I’m not asking you to forgive me. I’ll never understand or forgive myself. And if a bullet gets me, so help me, I’ll laugh at myself for being an idiot. There’s one thing I do know… and that is that I love you, Scarlett. In spite of you and me and the whole silly world going to pieces around us, I love you. Because we’re alike. Bad lots, both of us. Selfish and shrewd. But able to look things in the eyes as we call them by their right names.

Scarlett: [struggles] Don’t hold me like that!

Rhett Butler: [holds her tighter] Scarlett! Look at me! I’ve loved you more than I’ve ever loved any woman and I’ve waited for you longer than I’ve ever waited for any woman.
[kisses her forhead]

Scarlett: [turns her face away] Let me alone!

Rhett Butler: [forces her to look him in the eyes] Here’s a soldier of the South who loves you, Scarlett. Wants to feel your arms around him, wants to carry the memory of your kisses into battle with him. Never mind about loving me, you’re a woman sending a soldier to his death with a beautiful memory. Scarlett! Kiss me! Kiss me… once..



I Kurowska w płacz. Tak, nie ma  wiele filmów, które tak mocno na mnie wpływają. Historia miłości Rhetta i Scarlet jest niesamowita. 12 lat trwa trójkąt Ashley-Scarlett-Rhett. Pamiętam kiedy przeczytałam trzytomową historię miłości przeplatanej krwawą walką o wolność, było to za panowania M.  Byłam wtedy w depresji, związek się sypał, jak zwykle rodzicielki nie było pod ręką. Wtedy napatoczyłam się na „Przeminęło z wiatrem”. To było jak opium, morfina, czekolada w jednym. Wypłakałam się w jedną noc za cały ten okres. Zapragnęłam (zapewne jak każda kobieta znająca temat) mężczyzny na miarę Rhetta, miłości na miarę jego.  Margaret Mitchell stworzyła faceta idealnego. Pełen namiętności, miłości i cierpliwości awanturnik o nieposkromionym języku i odwadze, spekulant o zachwianej reputacji, pewny siebie arogant i znający swoją wartość. Pomimo,że równie dobrze mógłby być czarnym charakterem, Mitchell nakreśliła go jako łamacza kobiecych serc >>wielu pokoleń<<. Tak, takiego mężczyznę pokochałabym. Czy jednak są tacy jak on na świecie? Czy jest taki, który czekałby na mnie 12 lat, walczył z przeciwnościami?

[Nie muszę chyba wspominać, że Clark Gable świetnie zagrał powierzoną mu rolę. Był taki jak oczekiwano.]

Rozpisałam się na temat Rhetta, bo gryzie mnie samotność. Chciałabym się zakochać. Z całym tym rytuałem: zauroczenia, zakochania, randek, spacerów, rozmów, pocałunku i całej tej późniejszej otoczki romantyzmu, energii i pasji.

Świadomie odwróciłam teraz kolejność, to co rozpoczęłam z P_P muszę ukrócić. Zwrócić mu wolność. Ma prawo do kochania, posiadania dziewczyny przy sobie. Teraz wyrzuty mnie wzięły,że korzystam z czegoś, co nie jest dla mnie. Chciałabym kochać i być kochaną.

Wrócić do książki? Starym zwyczajem zakopać się w kocach, przy świetle nocnej lampki dyskretnie ocierać łzy z policzka? Ciągnie mnie do tego jak cholera, z drugiej strony wiem,że muszą się wziąć do pracy, zaczną się niedługo kolokwia, zaległe prace czekają. I tak rozdarta wewnętrznie jestem.Nikt nie pozszywa.

Rozwiązaniem byłoby pewnie też wzięcie tego wszystkiego za mordę i powiedzenie sobie: Frankly, my dear, I don’t give a damn.

Kto szuka dobrego sposobu na oczarowane płci przeciwnej powinien
obejrzeć  Śluby panieńskie Filipa Bajona. Bo to już nie te
same Śluby... Fredry, co to, to nie!

Dziwna hybryda. Czym innym można ten film nazwać? Mamy tu ujęcia w XVIII-wiecznym dworku, w kostiumach, odpowiednich dekoracjach, chwilę potem widzimy jak aktorzy grają na tle przyczepy kempingowej czy Radosta
(Robert Więckiewicz) galopującego przez łąkę, by za chwilę zatrzymać się nad jeziorem i podglądając kąpiące się dziewczęta, zadzwonić nowoczesną Nokią.

Muszę przyznać, że strasznie irytowało mnie te współczesne wstawki (duma reżysera, wabik podczas promocji filmu), jednak znalazłam pryzmat przez, który zaczęły wydawać się interesujące. Otóż sceny te dotyczyły
głównie wątku Klary (Marta Żmuda- Trzebiatowska) i Radosta. Dopiero w nich podobała mi się gra aktorska Więckiewicza, który poza nimi był płaski i nudny. Gdyby nie one, uznałabym, że to jedna ze słabszych z jego ról.

Gdy już jesteśmy przy kreacjach postaci, to muszę pochwalić Macieja Stuhra jako Gustawa. Kręgosłupem całych Ślubów… jest jego intryga, co oznacza ,że film w dużej mierze leżał na barkach młodego Stuhra. I podołał zadaniu. Fantastycznie zagrał nienaturalnie pobudzonego mieszczucha-amanta na wsi. Borys Szyc wypada słabo jako beksa Albin, Żmuda- Trzebiatowska…. ona chyba zawsze gra tak samo, nadrabia tym, że jest ładna. Anna Cieślak będzie kojarzyć się z trzpiotką, tak jak Aniela. A któż jeszcze pojawia się w filmie? Andrzej Grabowski, Edyta Olszówka, Wiktor Zborowski, Daniel Olbrychski, Marian Opania. Szkoda tylko, że nie mieli pola do popisu.

Lekka komedia o miłostkach, miłościach. Ponadczasowy patent nauwodzenie płci przeciwnej wyłożony jasno i klarownie. Choć wszyscy wiemy jak film się skończy, przyjemnie ogląda się go. Dobrze jest usłyszeć fredrowski wiersz, klasykę przełożoną na współczesne media. To co bawi nas, znamy od dawna. Niczym fabuła nas nie zaskakuje. Mimo to, zachęcam do obejrzenia filmu. Warto zmierzyć się ze współczesno -tradycyjną ekranizacją, pooglądać Radosta w czarnych kabriolecie, Gustawa wysadzającego dom i Klarę, piękną choć boską karę.

„Śluby panieńskie”, reż. Filip Bajon, Polska 2010.