Nastąpiło jakieś nagłe odepejoratywienie wulgaryzmów.

Ostatnio spotykam się coraz częściej ze zwrotami typu: Ja i moje biczys byłyśmy…. ; Ale z niej sucz! ; [podpis pod  zdjęciem koleżanek:] Ja i moje kurewki. Jestem zrozpaczona. I żeby nie było- nie potępiam przeklinania, sama często nadużywam swojskiej kurwy. Razi mnie proceder łagodzenia tego. Na kogoś bliskiego nie mówi się sucz, kurewka czy fiutek. To nie zabawne określenie, swoisty żarcik, to brak szacunku. Zgadzanie się na takie nazywanie to przyzwolenie na poniżanie. Wszyscy wiemy co znaczy bitch, whore, suka, kurwa czy fiut. Jestem pewna, że większość z nas nie chce być kojarzona z tymi słowami.

Już nie raz spotkałam się z określeniem: Fajna z ciebie dupa. Wcale nie czuję się wyjątkowo po usłyszeniu takiego tekstu. „Dupa” już pewnie panoszy się w polskim słownictwie. Jesteśmy już prawie niewzruszeni, gdy ją słyszymy w odniesieniu do atrakcyjnej kobiety. Tak nie powinno być.  Czy zatem dojdzie do tego, że do ukochanego synka będzie się mówić: Fiutku, idź się pobawić albo do męża: Chuju kochany, włącz pralkę z łaski swej. Czy będziemy podpisywać maile Twoja dziweczka :* :* :* ?

Po cichu, cichuteńku liczę na to, że nie dojdzie do tego.