Swego czasu znalazłam na natemat.pl wywiad z vblogerem, który na miesiąc zaprzestał używania internetu. Totalnie żadnego używania. Przez 31 dni. Kręcił jednak w tym czasie filmiki, które jego znajomi wrzucali na kanał YT. Tak sobie potem pomyślałam: Co za przesada, żeby takie halo robić z tego, że ktoś nie używa internetu. Wielkie mi co. Nie chce, to nie używa. Po co tak przeżywać.
Przyszło mi się jednak samej zmierzyć ze sobą. W momencie gdy każdą wolną chwilę poświecam na przejrzenie nowości na bzdurnych portalach, zaczęło mi się nasuwać, ze coś może być nie tak. Tym bardziej, kiedy kwestie wypowiedzi na każdy temat sprowadzam do tekstu z mema. Nosz kurde, jakże to tak. Porozumiewać się równoważnikami zdań z obrazków w normalnej konwersacji?

Nie było innego wyjścia jak tylko siłą zamknąć sobie drzwi do większości portali. Wystarczyła odpowiednia wtyczka do przeglądarki. Spytacie pewnie, a co wtedy , kiedy nie używasz swojego komputera? Fakt, czasem jest to ogromna pokusa, jednak poczucie rozczarowania jest silniejsze niż chęć obejrzenia dominacji kotów w internecie. Zdałam sobie sprawę z tego, że jestem uzależniona. W sieci spędzam dziennie średnio 5 godzin, jeśli nie więcej. Zamiast jednak korzystać z wiedzy i pomysłów całego świata, ja włączam 4 witryny: kwejk, joemonster, FB i Gmail. No jakaś masakra.

Odkąd nie mam dostępu do tefo typu portali, zdążyłam odebrać i odpisać na wszystkie maile, uaktualnić i rozbudować stronę, zrobić porządną prasówkę, rozeznać się w programach stypendialnych, stażowych i wolontariackich. Zaaplikowałam na kilka ofert pracy. Zbudowałam od nowa swoje cv. Uporządkowałam dokumenty FSRN UO. Napisałam część pracy licencjackiej i zaczęłam artykuł od Indeksu, który oddam do recenzji w tym tygodniu. Jestem z siebie dumna.

A wystarczyło powiedziec do lustra, na głos dwa słowa: Jestem uzależniona. Przyznać się do tego. Po prostu.

Internet to skarbnica wspaniałości, idealne narzędzie pracy, zarządzania, organizowania, tworzenia. Trzymam za siebie kciuki, by wykorzystać ten zdobyty czas jak najlepiej.